I stało się! Długo dawał o sobie znać, czasem był bardziej, czasem mniej uciążliwy, ale zawsze udawało nam się jakoś „dogadać”. Przez pewien czas nawet można by rzec całkiem się polubiliśmy, żyliśmy w zgodzie i pełnej sielance. Jednak okazało się, że on po prostu cierpliwie czekał, aż minął wszystkie ważne dla mnie dni, aby nadto nie uprzykrzać mi życia i pozwolić na chwilę zapomnienia (za co bardzo jestem mu wdzięczna). Ale nadszedł JEGO dzień, kiedy to uderzył ze zdwojoną siłą, zrewolucjonizował moje codzienne posiłki, nie pozwolił spać, nie pozwolił jeść… Nie było zmiłuj, musiałam podjąć decyzję albo on albo ja! Wykonałam kilka telefonów i z lekkim niepokojem odliczałam godziny do rozstania. Rozstanie przebiegło łatwiej niż się tego spodziewałam, bez łez, bólu i cierpienia. Kilka dni po nadal o nim wspominam, nie daje tak łatwo o sobie zapomnieć, ale jest mi bez ciebie lepiej mój Mądry Zębie. Co prawda nadal przypominam chomika a najłatwiej przychodzi mi jedzenie posiłków w płynie ale daje rade i umilam sobie ten czas jak tylko mogę 🙂 Pomogły też Mamy zaopatrując w ulubioną zupę i miękką wersję lazanii.

Czytaj dalej