Patrząc na nasze już kilkuletnie umiłowanie do sierpniowych odpoczynków to tegoroczne urlopowanie zaczęliśmy dość wcześnie. Tym razem, nie mając już na głowie organizacji ślubu i wesela, zdecydowaliśmy się w końcu na zagraniczne wakacje. Jednym słowem urlop z prawdziwego zdarzenia! Długo zastanawialiśmy się nad kierunkiem naszych wojaży, środkiem transportu i milionem innych rzeczy które miały sprawić, że będą to wakacje idealne. Ale z perspektywy czasu czy to w ogóle ma znaczenie? Moi Drodzy na urlop obowiązkowo zabieramy wspaniały humor, doborowe towarzystwo no i fajnie jakbyśmy w gratisie dostali piękne okoliczności przyrody lub cudne zabytki ( w zależności kto co lubi) 😉 W naszym wypadku te trzy elementy sprawiły że z urlopu wróciliśmy z szerokimi uśmiechami na twarzy, wspaniałymi wspomnieniami i do tego mega zrelaksowani.
Chorwację odwiedziliśmy po raz pierwszy, z tego też względu zdecydowaliśmy się na wyjazd w pełni zorganizowany przez biuro podróży. Co by było ciekawiej wybraliśmy opcję objazdówki autokarowej. Do dnia wyjazdu zastanawiałam się co nas podkusiło, czy oby na pewno to dobry pomysł i jak przetrwamy tyle godzin w autokarze. Cóż moje obawy okazały się zbędne. Gdy na dworcu zobaczyłam ile starszych osób wybiera opcję autokarową, stwierdziłam że my też damy radę. Nie żałuję naszej decyzji, dzięki opcji autokarowej oprócz Chorwacji zahaczyliśmy również o stolicę Słowenii i urokliwy Bled z przepięknym, szmaragdowozielonym jeziorem, do tego niesamowite widoki z okna autokaru rekompensują małe niedogodności.
Szczerze mówiąc nawet za bardzo nie mogę narzekać na autokarowe niedogodności, bo podróżowaliśmy niewielką grupą, więc spokojnie wystarczyło miejsca aby się porozsiadać i podróżować w bardziej komfortowych warunkach. Być może gdyby autokar był przepełniony moje odczucia i zadowolenie z tej formy podróżowania było by inne, nie wiem trudno powiedzieć. Macie jakieś doświadczenie, wybralibyście taką formę podróżowania?
Chorwacja- co zwiedziliśmy?
W ciągu naszej 10 dniowej wycieczki zwiedziliśmy naprawdę sporo pięknych miejsc. Po nocnej przeprawie przez Europę zwiedzanie rozpoczęliśmy od krótkiego, porannego spaceru po starówce Lublany w towarzystwie smoków. Tak nie pomyliłam się na każdym kroku możemy spotkać tam smoki, zaczynając od małych maskotek, breloczków, pamiątek, na moście strzeżonym przez smoki kończąc.
Przygodę ze Słowenią zakończyliśmy w uzdrowisku Bled, przeprawiliśmy się gondolą przez jezioro z cudownym kolorem wody, na niewielką wysepkę. Nacieszyliśmy oko widokami na miasteczko oraz średniowieczny zamek, podziwiliśmy naturę. W Bledzie podobno warto skusić się na kremówkę, my nie zdarzyliśmy więc wrócimy aby nadrobić!
Plitwickie jeziora to chyba must see Chorwacji. Ogromny obszar Parku Narodowego znajdującego się pod ścisłą ochroną, przecudne wodospady, turkusowe jeziora, całe ławice ryb wprost na wyciągnięcie ręki. Nie mogłam się napatrzeć, jak dziecko zachwycałam się każdym mniejszym, większym i tym największym, bo spadającym z wysokości aż 78 m wodospadem. Obcowanie z naturą jest super!
A po obcowaniu z naturą czas na degustacje lokalnych specjałów: sery, rakije i pyszne miody z orzechami, figami a nawet czosnkiem.
Wyspa Pag przywitała nas niesamowitymi widokami i cudowną pogodą. Niezwykle urokliwa wyspa słynąca z bardzo aromatycznego sera owczego. Ze względu na jałowe i skaliste podłoże owce karmione są jedynie ziołami porastającymi wyspę. Szałwia, tymianek czy rozmaryn z dodatkiem niesionej przez wiatry soli morskiej stały się podstawą diety owiec w tamtejszym rejonie, stąd też specyficzny smak sera.
Miasto Pag słynie również z produkcji soli morskiej bogatej w minerały. Specjalnie przygotowane baseny napełniane są wodą morską, która pod wpływem słońca wyparowuje a na dnie pozostawia sól.
Podczas powrotnej przeprawy promem z wyspy Pag udało mi się nawet wypatrzeć delfiny! Moje pierwsze, takie w naturalnym środowisku, więc radość była przeogromna 🙂
KrK i Vrbnik to typowo nadmorskie miasteczka. Jasna zabudowa, wąskie kamienne uliczki, zakątki, kościółki, niewielka marina. Chyba żadne zrobione tam zdjęcie nie oddaje w rzeczywistości uroku tych uliczek, ale żeby nie być gołosłowną choć jedno musiałam wstawić 😉
Pomimo sporej liczby turystów w czasie wolnym spokojnie można odciąć się od zgiełku starówki i wybrać mniej uczęszczane uliczki by móc w ciszy i spokoju napawać się pięknem tego miejsca. Vrbnik to również miasto najwęższej uliczki na świecie oraz słynące z wina Vrbnik- przepysznej chluby wyspy.
Pula czyli miasto do którego Włosi przyjeżdżają najchętniej. Od „progu” wita nas amfiteatr, jeden z trzech najlepiej zachowanych amfiteatrów Starożytnego Rzymu na świecie.

Dzień bez panoramy to dzień stracony 😉 Wiecie, że cały amfiteatr został w 2003r. obwiązany gigantycznym krawatem o długości ponad 800 metrów!
Na każdym kroku napotkamy starożytne budowle w stylu rzymskim.
Oprócz włoskich zabytków w mieście czuć również włoski luz i zabawę, czego mogliśmy doświadczyć zamawiając lody w niby niepozornej lodziarni, gdzie śmiało mogę powiedzieć pracują magicy! Aż żałuję że nie zdążyłam nakręcić filmiku mielibyśmy dziś mały pokaz iluzji, prawdziwie barmańskiej zręczności i całą masę dobrej zabawy i czystej radości z pracy. Pula tętni życiem, zwłaszcza wieczorami wszelkie knajpki i kawiarnie są tłumnie oblegane.
Zagrzeb był ostatnim punktem naszej wycieczki. Ciężko było rozstać się z wybrzeżem i no cóż chyba głównie z tego względu Zagrzeb nie zrobił na mnie zbyt dużego wrażenia. Po przepięknych krajobrazach jakimi uraczyła nas nadmorska część Chorwacji jakoś nie potrafiłam zachwycać się kościołami i zabudową Zagrzebia. Miasto wydawało się dość szare i ponure a może był to już syndrom końca urlopu?
Wiem jedno Chorwacja pozostawia niedosyt a widoki uzależniają. Wrócę tu jeszcze!
A jakie kierunki wakacyjne Wy wybieracie najchętniej?
Pozdrawiam
SmakUla.
Wprawdzie nie byłam w Chorwacji, ale na „kulinarne wakacje” bardzo polecam Budapeszt. Super miasto – wiele do zwiedzania, ceny porównywalne do Polski i jedzenie absolutnie przepyszne (gulasze, kluseczki i langosze mmmmm) 🙂 I nie trzeba lata by było tam świetnie (byłam w listopadzie zeszłego roku). Pozdrawiam
Super! Dziękuję za polecenie 🙂
Pięknie! Byłam raz kilka lat temu i mam nadzieje ze jeszcze uda mi się wrócić! 🙂
Sporą część naszej wycieczki stanowiły osoby, które po raz kolejny odwiedzały Chorwację. Chorwacja wciąga! 😉 Życzę Ci szybkiego powrotu w te piękne rejony 🙂
Ja w ubiegłym roku w maju byłam w Chorwacji, mieszkałam na Pagu i też zwiedziłam część z okazywanych przez Ciebie miejsc. Dla mnie kuchnia chorwacka jest genialna a szczególnie kalmary z ziemniakami ze szpinakiem. Sama czasem w domu powtarzam to danie ale o już inny smak niż w fajnej knajpce z widokiem na morze 🙂
Najnowszy wpis o tym co jeść w Rzymie – zapraszam 🙂
Pag miło wspominam, mieliśmy tam najpiękniejszą pogodę z całego wyjazdu 🙂 I tak jak mówisz kalmary w Chorwacji przepyszne! Do tej pory nie przepadałam za kalmarami, zawsze trafiały mi się jakieś gumowe, a w Chorwacji niebo w gębie 😀 Niby proste danie, grillowane owoce morza, skopione cytrynką a tak jak mówisz w domu nie do odtworzenia.. Nic tylko planować kolejne wakacje w Chorwacji 😉
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie 🙂